Nie ma to jak jesienne zabawy na śniegu :)
Na zdjęciach wygląda fajnie, a tak na prawdę było mniej idylicznie: Wojtek marudził, że musi być na dworze (zamiast w domu), Hania chciała spać i z każdej prawie zabawki na placu zabaw spadała, co oczywiście wywoływało szloch.
Tomek, który miał być asystentem fotografa bardzo się przejął swoją funkcją i ograniczał się tylko do obsługi blendy, zostawiając mi ustawianie dzieciaków, rozśmieszanie ich i ogólnie zajmowanie się nimi, co nieco tylko, ale jednak, utrudniało obsługę aparatu i robienie zdjęć.
Wszystkim było zimno i wszyscy marudzili.
Ale zdjęcia wyszły fajnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz