Ani się obejrzałam a tu nawet nie święta, a już Nowy Rok.
Witaliśmy go w wybornym towarzystwie w chatce Aniki i Artura wraz z piątką rozbrykanych dzieci.
Północ zastała mnie usypiającą Wojtka i Hanię (padli jako ostatni z piątki), nie było więc wielkiego odliczania i rzucania się z całusem na ukochanego.
To już drugi Sylwester w tym gronie i tak samo udany. A noworoczny poranek był jeszcze fajniejszy niż ten u nas w domu dwa lata temu.
Chcę więcej :)
![]() |
Nocne szaleństwo z reniferem w tle i chłopakami przy stole |
![]() |
A po szaleństwie nocnym poranne śniadanie dla dzieci - tort marchewkowy. Wojtek do tej pory wspomina, że to było najlepszego śniadanie jakie pamięta w swoim życiu :) |
![]() |
Hania i Wojtek jako jedyni z piątki zjedli po swoim wielkim kawałku do końca, a potem z radością wtrząchnęli prawdziwe śniadanie. |
![]() |
Było elegancko i stylowo. I bardzo skandynawsko :) |
![]() |
A po śniadaniu gromadnie ruszyliśmy na wierzbę w ogrodzie, którą dzieci obsiadły. A potem na rekonesans po wsi. |
![]() |
Chłopak był wierzbą zachwycony. I marzy o takiej samej na działce. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz