* Noworoczna wyprawa nad Wisłę nie do końca się udała: przeszkodziły nam brak rozeznania się w terenie, końskie kupy wszędzie (bo dojechaliśmy do stajni i stamtąd próbowaliśmy przejść do rzeki) i ogólne zniechęcenie.
![]() |
Radość na dziecięcych twarzach pojawiła się dość niespodziewanie - możliwość zbiegania z wału (czyt.: z górki) może uczynić cuda! |
Potem było tylko lepiej:
* O wyprawie do Pruszkowa pisałam już wcześniej.
* Wizytacja na budowie.
* I sanki! Wyczekane, do tego w przemiłym towarzystwie! :)
Luty, mam nadzieję, przyniesie nam również same przyjemności - Hania szykuje się już od jakiegoś czasu na przedszkolny bal karnawałowy. Chłopak do swojej zabawy szkolnej podchodzi z mniejszym entuzjazmem, ale może się przekona.
No i narty!! Jeszcze dwa tygodnie!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz