Bardzo lubię lato w mieście.
Do tego stopnia, że byłam trochę rozdarta przed każdym tegorocznym wyjazdem, że wyjeżdżam zamiast rozkoszować się letnią, leniwą atmosferą stolicy i licznymi imprezami organizowanymi dla tych niedobitków, którzy nawet na weekend nie opuszczają city.
Pesymiści najwyraźniej tak mają :)
Wczorajsza wyprawa do decathlonu zakończona sukcesem, ale nie on jest tutaj ważny a atmosfera, która panowała w sklepie: same rodziny z małymi dziećmi a wszyscy kłębili się w trzech alejkach - tej ze sprzętem biwakowym, z akcesoriami do pływania i z tymi do nurkowania.
I ta ogólna atmosfera radości powodowana wizją urlopu już wkrótce!
Poczułam się jak bym już była w Chorwacji :) Fajne to było.
Wojtek na wakacjach z babcią nad morzem. W domu pusto, nikt nie marudzi, że chce znowu omleta na śniadanie.
Bardzo lubię to zdjęcie.
Tymczasem ja z Hanią cieszymy się latem w mieście :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz