8.6.17

Lokalnie

Weekend na Mokotowie.
Nareszcie posprzątałam jak lubię. Zrobiłam dwa torty i placuszki rybne, które lubię ja i Hania (panowie ciutkę mniej lub wcale).
W sobotę przyszły babcie, ciocie, wujkowie i prababcia świętować 7 urodziny Hani.
W niedzielę wypadały te właściwe urodziny, a świętowaliśmy je szwędając się po Moko.
Wszędzie skwar, wszędzie tłumy ludzi, wszędzie głośno i gwar. Wszędzie ktoś znajomy.
Lubię dzielnicowe życie :)

Ale i tak najfajniej było w Nowym późnym popołudniem (lub wczesnym wieczorem), gdy po pikniku z okazji Dnia Dziecka nikt już prawie nie został.
Dorośli zajmowali się sobą, dzieci sobą, a jeszcze doświadczyliśmy atrakcji w postaci aktorów, którzy kilka scen z przedstawienia odgrywali na dziedzińcu teatru, tuż przy nas.

Dziwnie było wracać do domu, bo następnego dnia szkoła i jeszcze trzeba powtórzyć historię przed klasówką.

Zazdroszczę Hani urodzin w czerwcu :)