26.5.15

Dzień M.

Na dwóch blogach dzisiaj przeczytałam listy mam do swoich córek.
Oba były smutne, w obu przewijało się poczucie winy czy to z powodu obecnych niedoskonałości maminych czy to wobec przyszłych maminych niedoskonałości, kiedy to już role się odwrócą i to córka będzie się opiekowała mamą (a mama będzie niedołężna).
Rozumiem, że oba te wpisy mają związek z dzisiejszym dniem Matki. Nie rozumiem za to tego przepraszającego tonu wywołującego u dziecka poczucie winy i prawdę mówiąc on mnie bardzo irytuje. Może dlatego, że jestem właśnie po rozmowie z moją mamą, która w naszej relacji uwielbia właśnie ten ton i nie omieszkała dzisiaj go użyć.

Nie chcę dzisiaj słuchać takich smutków! Bo dzisiaj jest MOJE święto, a ja cieszę się z tego, że jestem mamą! Właśnie te trzy elementy - dwa blogowe wpisy i rozmowa z moją mamą mi to uświadomiły!
Nie jestem mamą idealną, jestem mamą w równowadze - czasem bardzo złą, czasem bardzo dobrą. Czasem po prostu taką po środku, właściwą.
Lubię się za to, że wiem kiedy byłam zła i nie boję się tego moim dzieciom powiedzieć. I lubię się też za to, że dostrzegam też to, że jestem super (choć tym niestety nie dzielę się z nikim, a już z pewnością nie z dziećmi, a szkoda, bo w sumie dlaczego by nie??).
Lubię się za to, że wciąż uczę się odmawiać moim dzieciom czegoś i to nie dlatego, że to dla nich jest niedobre, a dlatego, że to dla mnie jest złe. Wierzę, że w ten sposób uczę ich dbania o swoje granice.
Lubię się za to, że wciąż się rozwijam, odkrywam, uczę, by być z siebie i swojego życia bardziej i bardziej zadowolona i tego samego uczyć moje dzieci.
Lubię się za to, że jest we mnie miejsce i na bezgraniczny zachwyt wobec moich dzieci i na wielką złość. Na uczucia pośrednie też :)
Lubię się za to, że dostrzegam w moich dzieciach dobro i mówię im o tym.
Lubię się za to, że wytrwale uczę się by nie wytykać moim dzieciom ich wad.
Lubię się za to, że rozmawiam z nimi o tym co dla nich ważne i kocham to ogromnie!
Lubię się za to, że umiem się zatrzymać gdy wpadam w ten ton, którego tak nie lubię - ton wyzwalający poczucie winy. Lub, gdy już za późno, umiem się do tego przyznać przed dziećmi.
Lubię się za to, że za niedługo na rowerze pojadę po dzieciaki do przedszkola i do szkoły i razem pójdziemy na zajęcia plastyczne do lokalnej biblioteki.
Po prostu lubię być mamą. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej :)

A tutaj list do mamy o wiele bliższy memu sercu. List do mamy od córki - terapeutki (i już wiadomo dlaczego bliższy ;))

MY

2 komentarze:

  1. Dziękuję! To jedno z niewielu zdjęć jakie mam z dziećmi, więc cieszę się nim podwójnie :)

    OdpowiedzUsuń