Smutno mi, bo zamknął się mój ulubiony blog. Taki, który czytam od zawsze i który otworzył mi oczy na blogowy świat. Taki, który opowiadał o chłopcu równolatku Wojtka i to dosłownie, bo różnica między chłopakami wynosiła dwa dni i przez to traktowałam go jak kogoś bliskiego. Taki, który niezwykle mnie inspirował w kwestii wychowania dzieci, spędzania czasu z nimi w Warszawie, w kwestii fotografii i jeszcze paru innych kwestiach,
Wiem, że tak się dzieje, że te blogi to nie na zawsze, że w końcu pojawia się potrzeba zachowania prywatności, albo po prostu nastąpił przesyt blogiem, pokazywaniem siebie etc. Ale to nie zmienia faktu, że mi przykro i czuję, że coś się skończyło.
No cóż, coś się kończy coś zaczyna.
Na pocieszenie wspomnienie wakacji - jedne z moich ulubionych zdjęć.
|
W Jezioranach na Warmii |
|
Skawinki, u Asi |
|
Plac Zbawiciela |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz