27.1.15

Białe.

Ferie w rozkwicie.
Właśnie wróciliśmy z Podhala (i zima jednak zaskoczyła drogowców - na trasie Kraków-Radom z rzadka przekraczaliśmy prędkość 60 km/h!).
Było fajnie. Był śnieg (głównie sztuczny, choć sypnęło jak wyjeżdżaliśmy). Było biało (bo przez cały tydzień utrzymywała się gęsta mgła).

Lubię narty. Lubię "nasz" stok, kameralny, oldskulowy, bez automatów z kulkami, za to z panami wyciągowymi, którzy do naszych dzieci mówią po imieniu.
Wojtek zmienił styl jazdy na bardziej zachowawczy.
Hanka zaczęła jeździć na całego. Pierwszy raz zjeżdżała z instruktorem z samej góry, a potem pojechała z nami na Kotelnicę i Rusiński Wierch. Mało jeździ pługiem, karnie za mną jeździ skrętami. Widzę kolejne różnice między rodzeństwem :)
Ja spełniłam swoje marzenie o rodzinnym wjeździe krzesełkiem - zajęliśmy wszystkie miejsca na czteroosobowej kanapie!
Byliśmy dwa razy w termach bukowińskich.
Dotleniliśmy się.
Odpoczęliśmy.
Odwiedziliśmy krakowską ulubioną rodziną i wróciliśmy z zaproszeniem na ślub (lubię bardzo!!).

Mamy siłę na dzisiejsze świętowanie :)
Chłopak kończy 9 lat. Czekał na prezenty od wielu dni, przeżywał bardzo. A w nocy budził nas wielokrotnie, bo nie mógł spać i nie mógł się doczekać.
Jeszcze dwa lata i będę miała w domu nastolatka. Nie mogę w to uwierzyć..

Zdjęcia z lat ubiegłych, bo jeszcze nie zdążyłam zgrać dokumentacji tegorocznej. Poza tym pogoda była zupełnie niefotograficzna...






Widok z okna :)
Zima 2013. W tym roku zasp nie było, niestety.
2014: gotowi do zjazdów! 
I już same zjazdy!


Dzisiejszy jubilat!

1 komentarz: