15.12.15

Grudniowy czas

Taki miesiąc w roku, w którym dzieci marzą i nie mogą się doczekać jego prawie końca, a rodzice biegają z obłędem w oczach, bo praca, bo prezenty, bo posprzątać dom, bo przygotować paczkę/rzeczy dla tych, którzy nie mają w życiu tyle szczęścia, co my...

Miesiąc, o którym zawsze myślę z przerażeniem, bo zamiast się cieszyć atmosferą zbliżających się Świąt i z radością szukać prezentów dla dzieci, mnie zajmuje to, że mam tyle prezentów do kupienia dla osób z rodziny, których nie lubię..

Pora to zmienić i zacząć się cieszyć tym, co jest. A jest dobrego całkiem dużo :)
Na przykład w szkole i przedszkolu są kiermasze świąteczne. Wojtek wydał tam wczoraj pieniądze, za które miał sobie kupić szkolny obiad, a ja zareagowałam na to adekwatnie (czyli bez przesady). Brawo ja! I brawo Wojtek, że nam o tym powiedział!

Hania z kolei, jako dziewczynka z grupy najstarszej w przedszkolu ma ten przywilej, że może przebrać się w strój anieli i stać w szatni, by zapraszać rodziców do sali na kiermasz. I nie może doczekać się tej atrakcji :)

Do tego można w nieskończoność poprawiać listy do Mikołaja. Coś dopisywać (to Hania), coś wykreślać (to Wojtek), jeszcze dekorować (to Hania, poświęciła na to jeden z katalogów Lego).

Można też przystroić dom świątecznymi lampkami. Hania cieszy się z wczoraj powieszonych gwiazdek w oknie jak.. dziecko ;)

Można też napisać kartkę w ramach świątecznej Robótki. Hania i ja już napisałyśmy :)
Należy pamiętać, żeby jeszcze ją wysłać ;)

W grudniu też cieszą bardziej dostane w ulubionym sklepie z zabawkami zestawy Lego za free. I nieważne dlaczego sprzedawca właśnie nam je podarował :)

Jest z czego cieszyć się w grudniu, nawet jeśli w domu nieposprzątane i pierników nie chce się piec.
Zresztą wczoraj Wojtek powiedział "To może już upieczemy pierniki, mamo. To już chyba czas.", co cieszy mnie ogromnie, bo najwyraźniej nie tylko przedświąteczną panikę mam dzieciom do sprzedania. Wspólne tradycje też mamy i oni za nimi tęsknią :)
A to takie przecież ważne, mieć co wspominać z dziecinnych lat..

A poniżej listy dzieci do Mikołaja, dla mnie do zapamiętania.
Im bliżej świąt Hani lista się wydłuża. Mnie zauroczyło ostatnie zdanie. Pozycja "kotek i piesek sterowany tabletem lub ręką" to pokłosie wizyty u babci i dostępu do telewizji i reklam na kanałach dla dzieci (sic!)
Wojtka list był długi już od samego początku i zawierał w zasadzie prawie wszystko z katalogu Lego plus książki :) Tutaj list pisany w szkole na polskim. List, który mnie zachwycił :) (choć marzenie, by móc nie chodzić do szkoły zmartwiło, ale to inny temat. Temat rzeka, ech)



P.S. A tymi, których nie lubię, a muszę się z nimi spotkać w te Święta, mam zamiar nie zajmować się za bardzo. Poza tym zawsze można do takich osób podejść rozwojowo, dowiedzieć się na podstawie tych relacji czegoś o sobie a wtedy okaże się, że na dobre mi to wyjdzie :)

1 komentarz: